Aga Szuścik
  • O mnie
  • W mediach
  • Blog
  • Projekty
    • Książka “GinekoLOGICZNIE”
    • Lista Ginekologów i Ginekolożek
    • Raport o NTM
    • Algorytm Wizyt Ginekologicznych
    • Okresownik
    • Live’y z ekspert_kami
    • Elementarz zdrowej wulwy
    • Samobadanie piersi
    • Film dla młodzieży
    • Broszura o HPV
    • Spot o HPV
    • Spot o endometriozie
    • Zdjęcia o moim raku
    • Power speeches
    • Profilaki uczą
    • Przewodniki w PDF
    • Kartka po diagnozie
    • Felietony In-Ty-Mnie
    • Podkasty
  • Szkolenia
  • Współpraca
  • Kontakt
21 marca 2021
Rak i leczenie

Krab na pianinie, rak na organach

Krab na pianinie, rak na organach
21 marca 2021
Rak i leczenie

O żartowaniu z raka

Dwa miesiące przed śmiercią M. czuła się już bardzo źle. W jej ciele agresywnie walczyły rak i chemioterapia. Obrywała rykoszetem ciosy z obu stron. Czuła się fatalnie. Na nic nie miała siły. Nie chciała rozmawiać, praktycznie nie wychodziła z domu. M. zawsze była wyjątkowo piękna. Miała eleganckie rysy twarzy i fascynujący wyraz oczu. Opuchlizna oraz brak włosów zaszkodziły rysom, jednak to elektryzujące spojrzenie zostało jej do prawie ostatnich dni. Było w M. coś jeszcze ostrzejszego niż ten wzrok. Poczucie humoru. Jak żyletka. Swoimi niebywale trafnymi ripostami M. przecinała czas, robiąc w nim wyrwę, momentalnie wypełniającą się salwami śmiechu, delikatną reorganizacją porządku sytuacji oraz uzupełniającą refleksją.

Dwa lata wcześniej, kiedy dowiedziałam się, że jestem chora, ogłosiłam wszem i wobec, że możemy żartować z mojej choroby – w końcu zawsze uwielbiałam mroczne żarty i potrafiłam śmiać się ze wszystkiego. Miałam nadzieję, że niebranie raka na serio pozwoli mi zbudować dystans i nabrać sił. Wobec takiej mojej postawy, zaczęły napływać do mnie GIF-y i dowcipy. Po co pacjent onkologiczny jeździ na plażę? Żeby przyzwyczajać się do dotyku piachu. Gdzie raki zimują? W hospicjum. Co jest gorsze niż krab na pianinie? Rak na organach. Gdy przeczytałam kilka takich żartów… rozpłakałam się. Nagle zrozumiałam, że wcale mnie one nie śmieszą. Poczułam się koszmarnie: zagubiona, niezrozumiana, niepewna, zagrożona. „To wcale nie jest śmieszne! Jestem chora! Mogę umrzeć!”, wyrzucałam z siebie w histerii. Dokładnie w tamtym momencie przestałam wypierać diagnozę. Rozpoczął się powolny, bardzo bolesny proces asymilacji choroby.

Dopiero gdy pogodziłam się z faktem, że mam nowotwór złośliwy i kiedy przeszłam przez ewolucję myślenia na temat życia oraz śmierci (brzmi bardzo patetycznie i takie też było), nabrałam zdrowego dystansu. W pierwszej fazie po diagnozie postawa „żartujmy o raku” była udawaniem, że wszystko jest OK. Za fasadą pozorów bycia silną i zdystansowaną kryła się mała, wystraszona Aga, która odwraca wzrok od przerażającej rzeczywistości. Dopiero po wielu długich godzinach rozmyślań oraz rozmów z bliskimi oraz z psychoonkolożkami, gdy pożyłam już trochę z chorobą, przyszło pewne wyważenie. Czy fakt, że dowcipy o raku dziś bawią mnie do rozpuku, nadal ma znamiona udawania? Możliwe, że tak, jednak w znikomym stopniu, bowiem nie czuję, że w ten sposób odbieram rakowi powagę lub odsuwam go od siebie. To bardziej tak, że choroba stała się częścią mojego życia, więc podlega takim samym procesom, jak inne jego dziedziny.

Grupa wsparcia, do której należę, jest dowodem tego, co opisałam w poprzednich akapitach. Nie wyobrażam sobie, by któraś z nas, syrenek, pozwoliła sobie na żart o piachu wobec osoby, która właśnie mierzy się z diagnozą. Nie chichramy się również z zimowania raków w hospicjum w obliczu ostatnich miesięcy życia koleżanki. Poza tymi sytuacjami jednak zanosimy się ze śmiechu, przy winie i szarlotce planując działalność Gangu Kikuta. Domyślam się, że osoby „z zewnątrz” może to przerażać. Nam jawi się jednak jako normalne, gdyż doświadczenie choroby, która w każdej chwili może wrócić w terminalnej formie, to coś, co ma każda z nas, syrenek. Właśnie po to, między innymi oczywiście, są grupy wsparcia – by wygenerować nową normalność, najlepiej pełną swobody, uśmiechu i poczucia, że z tym wszystkim da się jakoś żyć. Czy riposta „stara, co ty gadasz, chyba masz już przerzuty do mózgu” to przesada? W naszym gronie absolutnie nie.

Gdy byłam na Terapii Simontonowskiej (szkoleniu psychoonkologicznym dla pacjentów onkologicznych), prowadząca ją psychoonkolożka wróciła do sali z którejś przerwy, dowcipkując: „a co tu tak wesoło? Ja wam przypominam, że chorujecie na śmiertelną chorobę”. W związku z tym, że przerobiliśmy już sporo materiału i w grupie panowała atmosfera nadziei oraz apetytu na życie niezależnie od dokumentacji medycznej, wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Prowadząca, profesjonalistka w każdym calu, doskonale wiedziała przecież, co robi. Pamiętam, że gdy powtórzyłam ten żart mojej mamie, była przerażona. Zareagowała zmieszaniem, poczułam, że za takie śmieszkowanie ma ochotę mnie wręcz zganić.

Czy śmiech to naprawdę zdrowie? Także w grupie osób śmiertelnie chorych? Badania mówią, że śmiech faktycznie leczy. Rechocząc, dotleniasz organizm, gdyż nabierasz trzy razy więcej powietrza. Zwiększają się koncentracja oraz zdolność zapamiętywania. Gwałtowne skurcze przepony oczyszczają płuca ze szkodliwych substancji. Rżąc, zwiększasz odporność, ponieważ produkujesz więcej limfocytów T, które niszczą wirusy. Wyrzut endorfin działa przeciwzapalnie, a hamowanie wydzielania adrenaliny i kortyzolu zapobiega obniżaniu odporności organizmu. Chichocząc, rozładowujesz skumulowane emocje. Parskając, gimnastykujesz mięśnie twarzy. Chichrając się, spalasz kalorie. Co jednak dla mnie najważniejsze, śmiejąc się, pobudzasz do działania 27 rodzajów genów odpowiedzialnych za eliminowanie komórek nowotworowych. Śmiejąc się, ćwiczymy odczuwanie radości i udowadniamy sobie, że możemy bez wysiłku zanurzać się w szczęściu, niezależnie od zasobów, diagnozy, stanu konta, ilości obowiązków czy pogody. Istnieje nawet joga śmiechu, traktująca śmiech jako lekarstwo i pomoc w radzeniu sobie z wyzwaniami. Można zapisać się na zajęcia i śmiać się do rozpuku.

No to jak w końcu, kto i kiedy może żartować z raka? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. To nie tak, że chorzy mogą, a inni nie. Albo że wszyscy powinni spadać z krzeseł ze śmiechu, gdy słyszą o Gangu Kikuta. Nie wszyscy lubią te same żarty. Mamy różne poczucia humoru. Nie każdy doświadczył choroby nowotworowej u siebie lub w swoim otoczeniu, ale to nie odbiera mu możliwości żartowania, z czego chce. Nie wszyscy pacjenci onkologiczni lubią śmiać się z raka. Na niektórych etapach choroby nie wypada nawet próbować żartować. Dla niektórych osób śmianie się z nowotworów to rzecz po prostu nie do pomyślenia. Polecam zatem, jak zawsze, szczerą i empatyczną komunikację. „Co myślisz o żartach z raka?” – to proste i bezpieczne pytanie. Jeśli spytasz mnie, odpowiem, że uwielbiam śmiać się ze swojej choroby, ale dopiero odkąd ją zasymilowałam. Czuję też, że poza gronem syrenek i ich najbliższych dowcipy tego typu nie do końca się udają. Czasem mam również niepokojące wrażenie, że przesadzamy, bo rechoczemy z czegoś, co może nas zabić. Że nie wypada. Wtedy jednak przypominam sobie, iż to żartowanie z raka sprawiło, że gdy myślę o M., przede wszystkim pamiętam nie straszne etapy żegnania się ze światem i niedającą się zatrzymać chorobę, tylko te intrygujące oczy, tak często zmrużone ze śmiechu i tamten wyborny żart o spuszczanym z balkonu warkoczu.

__________

Zapisz się do newslettera

(i bądź ze mną na bieżąco)

Akceptuję warunki i zasady opisane w regulaminie.

Sprawdź proszę swoją skrzynkę pocztową żeby potwierdzieć subskrypcję. Dziękuję!

choroba diagnoza emocje empatia leczenie psychoonkologia radość rak śmiech szczęście terapia simontonowska żarty

Poprzedni artykułSkąd biorą się emocje?Następny artykuł Ani kobiece miejsca intymne, ani kokoszka

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O BLOGU

Zapraszam Cię do mojego świata “Życia po raku”.

Kategorie

  • Ciało i ciałoneutralność (14)
  • Ginekologia i patient experience (13)
  • Psychologia i społeczeństwo (23)
  • Rak i leczenie (33)

Tagi

ABC emocji anatomia chemioterapia choroba ciało cytologia czas diagnoza emocje empatia ginekologia historia język język inkluzywny kosmetyki leczenie macica miednica miłość moja historia moja praca operacja orgazm patient experience pielęgnacja pochwa praca profilaktyka psychoonkologia radioterapia radość rak rak szyjki macicy statystyki stereotyp szczęście szyjka macicy terapia simontonowska to się nie zdarza warsztat wsparcie współpraca za kulisami łechtaczka śmiech

Ostatnie wpisy

Wszystko o HPV8 lutego 2025
Czy, mając raka, można działać?4 października 2024
Meta Healthcare Summit27 kwietnia 2024

O MNIE

Nazywam się Aga Szuścik.

Jestem tu po to, by pacjentkom, pacjentom, lekarzom i lekarkom żyło się lepiej. Przypomnę Ci o badaniach, wyjaśnię medyczne zawiłości. Szkolę z patient experience, audytuję i urządzam gabinety, Zawsze odpisuję i nigdy nie wyśmiewam.

NA SKRÓTY

✉ kontakt@agaszuscik.com

O mnie

W mediach

Projekty

Szkolenia

Współpraca

Kontakt

Polityka prywatności

Regulamin

SOCIAL MEDIA

© 2025 Aga Szuścik | Projekt i wykonanie: Pan Maciek

About This Sidebar

You can quickly hide this sidebar by removing widgets from the Hidden Sidebar Settings.