O profilaktyce onkologicznej
Czy mogłam zrobić coś, żeby nie dostać raka?
Nie masz pojęcia, ile razy sobie wyrzucałam… To pewnie przez to, że o siebie nie dbałam: byle jakie jedzenie, ciągłe imprezy… A może do choroby doprowadził chroniczny stres, spowodowany skupieniem na pracy, toksycznymi relacjami i zafiksowaniem na karierze? Czy to możliwe, że zawiniłam brakiem sportu? Albo nieumiejętnością wsłuchiwania się we własne potrzeby? Nie wiesz, ile bezsennych nocy spędziłam na poszukiwaniu odpowiedzi na zdania takie jak wymienione powyżej. Tak naprawdę wszystkie one parafrazowały to jedno, przeszywające mnie na wskroś pytanie: czy mogłam zrobić coś, żeby nie dostać raka?
Stosunkowo szybko doszłam do dwóch ważnych wniosków, których kojąca prawda stopniowo zaczęła przywracać mi spokojny sen. Po pierwsze, to, co mogłam zrobić przed kwietniem 2018, teraz nie ma żadnego znaczenia. O wiele lepiej będzie przecież, jak skupię się na tym, jak żyć najzdrowiej i uniknąć wznowy lub wtórnego nowotworu. Nocne katowanie się na pewno nie wspomoże układu immunologicznego – jak najszybciej więc trzeba z tym zerwać. Po drugie, gdyby istniały niezawodne sposoby na uniknięcie zachorowania na raka, wszyscy byśmy je stosowali. OK, są bardzo ważne statystyki, łączące nowotwory ze stylem życia, jednak liczba osób, które są wzorami zdrowego odżywiania i bycia fit, a umierają na oddziałach onkologicznych oraz tych, co to jarają jak smoki i opychają się wołowiną, a dożywają dziewięćdziesiątki, naprawdę poraża. Czy oznacza to, że właściwie można byłoby olać wszystkie te ostrzeżenia, nie chodzić na żadne badania i opychać się tym, co niezdrowe, każdy kęs przepalając papierosem, bo i tak w końcu wszyscy umrzemy? Oczywiście, że nie. Kluczem do zrozumienia tego skomplikowanego zagadnienia jest rozpracowanie realnego mechanizmu, stojącego za statystykami.
Możesz być Romkiem
Statystyki działają w sposób bardzo specyficzny. By go zrozumieć, wyobraźmy sobie abstrakcyjną sytuację. Załóżmy, że istnieje nałóg, który dwukrotnie zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na jakiś konkretny nowotwór złośliwy. Tak, wiem, brzmi to jak informacja z radiowej reklamy społecznej lub posta na LinkedIn – nie straszy, nie koi, nie wyjaśnia, właściwie nic nie mówi. Zanalizujmy to jednak na spokojnie, ubierając w liczby. Przyjmijmy, że na tego raka zapada 5% osób, które nie mają tego nałogu, a więc, mnożymy przez dwa, 10% tych, którzy ten nałóg mają. Nadal jak reklama w radio i post na LinkedIn, prawda? Skoro dotyczy to pięciu lub dziesięciu procent, to co ja się będę przejmować? Prawdopodobieństwo, że zachoruję, jest bardzo, bardzo małe!
OK, to teraz wyobraźmy sobie firmę, w której pracuje dwadzieścia osób: dziesięć w biurze, drugie tyle w magazynie. Pomyśl o swoich znajomych z pracy – to ludzie, którzy mają imiona, nazwiska, CV, rodziny, dzieci, hobby, plany urlopowe, wspomnienia. Żyją jak Ty. Jeśli nikt z nich nie miałby owego nałogu, tylko jedna osoba w firmie zachoruje na raka. Będzie to Jowita z biura. To nadal rzadki nowotwór, wciąż jedynie 5% – dokładnie taki odsetek liczby pracowników stanowi Jowita. Jowita jest wściekła – ma raka, choć nie ma żadnych nałogów, żyje zdrowo. Czy to znaczy, że statystyki się mylą? Nie, gdyż dziewięć osób w biurze i dziesięć w magazynie tego raka nie ma.
Teraz wyobraźmy sobie, że wszyscy w firmie mają ów nałóg – całe dwadzieścia osób. Zgodnie ze znaną Ci już statystyką, zachorują dwie osoby. Oprócz Jowity, rak dopadnie też Romka z magazynu. Czy to już prawdziwa masakra? Nie, to zaledwie 10% osób. Czy, skoro osiemnaście osób ma ów nałóg, a nic im nie jest, to można zignorować zagrożenie? Też nie – bo zamiast jednej osoby, chorują już dwie. Przy jednej zresztą też nie można olać sprawy.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nazwaliśmy te osoby – przestały być one liczbami, stając się kimś, kogo kojarzysz, może nawet pracujecie biurko w biurko. Możesz też być to Ty. Tak, możesz mieć szczęście jak całe 80% pracowników firmy – mieć nałóg, ale nie zachorować. Tak, możesz mieć też pecha i, jak Jowita z firmy bez nałogów, zasilić owe pięć procent. Obie te sytuacje nie przeczą statystykom. W tym wszystkim chodzi jednak o to, że możesz też być Romkiem – osobą, która nie dostałaby raka, gdyby nie miała nałogu. Dlatego warto o siebie dbać – w razie, gdyby było się Romkiem.
Parskasz, bo Romek to tylko jedna, jedyniutka osoba? No to spójrzmy na statystyki z jeszcze innej strony. Wyobraźmy sobie średniej wielkości miasto – takie, dajmy na to, stutysięczne. Prosty rachunek pokazuje, że tu Romków jest już pięć tysięcy. W tych samych blokach, kamienicach i domkach szeregowych, po sąsiedzku, mieszka kolejne pięć tysięcy Jowit. Łatwiej trafić, prawda? Podsumowując: nie ma niezawodnego sposobu na to, by nie dostać raka. Istnieją jednak działania, które automatycznie dają Ci większe szanse na to, by uniknąć choroby. Dlatego tak ważne jest, by żyć zdrowo.
Romek ma raka
Idźmy jeszcze dalej. Romek i Jowita idą do lekarza. Roman jest lekkoduchem, lubiącym na imprezach rodzinnych powtarzać, że na coś trzeba umrzeć. Odwiedza specjalistę, gdy nagłe ataki kaszlu nie dają mu spać, a na chusteczce zostawia coraz więcej krwi. Jowita jest fanką profilaktyki. Co prawda, czasem o niej zapomina i przegapiła stan przedrakowy, który można byłoby zniwelować farmakologicznie, ale udała się do lekarza, zanim jakiekolwiek objawy dały o sobie znać. Jowita i Romek spotkali się przy odbiorze wyników. Oboje mają raka. Romek ma jednak stadium czwarte. Kaszel wywoływały mocno rozwinięte już przerzuty do płuc. Etap choroby Jowity to 1a. Jej nowotwór to niewielki zlepek komórek. Za trzy tygodnie operacja. Prawdopodobnie obejdzie się bez naświetlania i chemioterapii.
Szanse Jowity na dożycie starości są (w kwestii tej choroby, bo są jeszcze wypadki samochodowe, zawały i morderstwa w ciemnych uliczkach) o wiele większe niż te, które ma Roman. Czy to oznacza, że Roman wkrótce umrze, a Jowita za cztery dekady będzie niańczyć prawnuki? Nie oznacza, ale oczywiście może się tak wydarzyć – szanse są spore. Czy może stać się tak, że osiem miesięcy po operacji Jowita będzie miała wznowę, która rozwinie się w takim tempie, że za dwa lata Roman, w pełni wolny od raka, położy wieniec na jej grobie? To statystycznie mniej prawdopodobne, ale jak najbardziej możliwe. Znam sporo takich przypadków. Jeśli potrzebujesz, jeszcze raz przeczytaj poprzednią część, tę o pięciu i dziesięciu procentach. Skoro już to rozumiesz, chodźmy na skróty do wniosków.
Profilaktyka nie zawsze chroni przed rakiem, a wczesne wykrycie choroby nie daje pewności stuprocentowego wyleczenia – ktoś musi „robić” te mniejsze odsetki. Mimo to, co najważniejsze, szanse na całkowite wyleczenie raka są odwrotnie proporcjonalne do stadium jego zaawansowania. Im wcześniej wykryjesz chorobę, tym większe są Twoje szanse na wyzdrowienie. Dlatego tak ważne jest, by się badać.
Przejdźmy teraz do prostego poradnika „Jak uniknąć raka”. Wiesz już, że nikt nie da Ci stuprocentowej pewności, że w ten sposób umkniesz chorobie, jednak realnie zwiększa to Twoje szanse na to, by długo żyć.
Zdrowe nawyki
Na całe szczęście, świadomość społeczna rośnie – coraz więcej osób zdrowo je, rusza się, medytuje, zabezpiecza przed szkodliwym promieniowaniem UV, przestaje palić. Nie chodzi o to, by dać się zwariować. Oczywiście im zdrowiej żyjesz, tym lepiej, ale to nie jest gra o wszystko albo o nic. Każda, nawet mała zmiana odsuwa Cię od raka – pamiętaj o tym, wybierając danie w restauracji lub sposób spędzania wolnego dnia.
Dobrze jest zdrowo jeść. Na szczęście już prawie nikt nie wierzy w gadanie, że potrzeba mięsa, by porządnie się najeść, a zdrowe jedzenie to wyłącznie niedoprawione kępy trawy. Nie musisz porzucać czekolady i pizzy, spokojnie! Zdrowo jednak będzie nie przesadzać ze słodyczami, mięsem oraz tym, co przetworzone, a więc z długą listą dziwnych składników. Papierosy, alkohol i narkotyki to także rzeczy, które warto wyeliminować lub chociaż ograniczyć.
Zdrowie wspomoże też regularny ruch. Nieważne, czy wolisz plan rozpisany przez profesjonalnego trenera, czy jogę z YouTube’a – ważne, by po prostu się ruszać, poczuć swoje ciało, zmobilizować mięśnie, przyspieszyć tętno. Może szybszy spacer? Nordic walking? Bieganie? Lub chociaż rzucanie piłki w ogródku?
Czy wiesz, że opalanie jest modne od około stu lat i mniej-więcej tyle czasu mamy jako cywilizacja poważny problem z nowotworami skóry? Używaj dobrego kremu z filtrem i nie szalej z opalaniem.
Realnym zagrożeniem jest również życie w negatywnym stresie, poczuciu nieszczęścia oraz toksycznych relacjach – tak, to naprawdę wpływa na Twoje zdrowie i potwierdzają to liczne badania! Wymiksuj się z wyścigu szczurów, przewartościowuj cele, zweryfikuj osoby w Twoim otoczeniu. Doceń swoje potrzeby, naucz się być ze sobą, ćwicz wdzięczność wobec swojego ciała i naucz się wreszcie odpoczywać!
Badania profilaktyczne
Różne źródła polecają różne schematy profilaktyczne. Ja stawiam na wersje najczęstsze, by wszystko mieć pod kontrolą.
Raz w miesiącu zbadaj się samodzielnie. Po prysznicu lub kąpieli obejrzyj dokładnie swoje ciało, szczególną uwagę zwracając na swoje pieprzyki i znamiona. Jeśli cokolwiek wygląda inaczej niż zwykle, skonsultuj to z dermatologiem.
Co miesiąc przeprowadzaj samobadanie piersi. W internecie znajdziesz masę instrukcji na temat tego, jak to robić. Nie obawiaj się, że to trudne – możesz wydotykać piersi po swojemu, byle dokładnie, kawałek po kawałku, nie pomijając pach.
Co miesiąc warto też robić, choć mało się o tym mówi, samobadanie jąder. Tu, ponownie, warto skorzystać z internetowych poradników, najlepiej jednak zdać się na znajomość własnego ciała i uważne go traktowanie.
Co roku warto chodzić na wizytę ginekologiczną, by zrobić cytologię, USG przezpochwowe oraz, jeśli masz już trzydzieści lat, USG piersi.
Gdy skończysz czterdzieści pięć lat i masz prostatę, co roku warto zajrzeć do urologa na badanie. Wbrew stereotypom, taka wizyta to naprawdę nic strasznego. Przy okazji, zrób badanie PSA z krwi. Szybkie pobranie próbki krwi i sprawdzenie wyniku w internecie to żaden problem, a test ten ma duże znaczenie przy profilaktyce raka prostaty.
Jeśli masz pięćdziesiąt lat lub więcej, co roku zrób badanie na krew utajoną w kale. To sprytny sposób na sprawdzenie, co słychać w układzie pokarmowym.
Warto też sprawdzać swoje płuca. W tym celu najlepiej zrobić ich zdjęcie rentgenowskie. Jeżeli palisz papierosy, zapisuj się na takie badanie co roku. Przy okazji, gorąco zachęcam Cię do przemyślenia, czy nie byłoby dobrze zerwać z papierosami. Jeśli nie palisz – RTG płuc rób co dwa lata.
Co dwa lata rób USG tarczycy oraz badanie TSH z krwi. To pozwoli skontrolować stan Twojego gruczołu tarczowego. USG tarczycy trwa moment i nic nie boli. Wynik znasz od razu – lekarz lub lekarka mówi, co widzi na ekranie. Badanie TSH z krwi polega na pobraniu krwi i sprawdzeniu próbki w laboratorium. W ciągu kilku dni poznasz wynik, zwykle odbierając go online. Jeśli na USG wyszło coś niepokojącego, endokrynolog, endokrynolożka bądź inna specjalistka czy specjalista może zlecić dodatkowe badania.
Co dwa lata rób też USG jamy brzusznej. Dzięki temu sprawdzisz, jak miewają się Twoje narządy wewnętrzne. Polecam Ci iść do kogoś, kto jest naprawdę świetny w diagnostyce ultrasonograficznej. To i tarczycę możesz zwykle załatwić za jednym zamachem.
Jeśli jesteś po pięćdziesiątce, raz na dwa lata rób też mammografię. Wokół tego badania istnieje masa kontrowersji, jednak obecne stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia zaleca robienie mammografii.
Po ukończeniu pięćdziesiątego roku życia warto też robić kolonoskopię – raz na dziesięć lat. To dobry sposób na upewnienie się, że z dolną częścią układu pokarmowego nie dzieje się nic złego.
Oprócz tego
Obserwuj swój organizm. Jeżeli dostrzeżesz cokolwiek niepokojącego, nie czekaj, nie wahaj się, nie zwlekaj. Każda przeczekana doba to stres dla Ciebie i szansa dla raka. Idź do lekarza. Nie obawiaj się – rak to nie wyrok śmierci, tylko choroba, którą często całkowicie da się wyleczyć. Jakie objawy powinny Cię zaalarmować? Wszelkie, które uznasz za niepokojące, zwłaszcza jednak: długotrwałe osłabienie, niekontrolowane chudnięcie, utrzymujące się biegunki, zaparcia, chrypka lub bóle głowy, powiększone węzły chłonne, krew w moczu lub stolcu, często lub utrudnione oddawanie moczu… Spokojnie, jeśli dolega Ci coś z listy, wcale nie oznacza to, że masz raka. Dla pewności jednak warto to sprawdzić.
Jeżeli masz chorobę bądź mutację, która zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór złośliwy, poinformuj o tym lekarza lub lekarkę i poproś o rozpisanie indywidualnego kalendarza badań profilaktycznych. Szczególnie zwracam Twoją uwagę na mutacje BRCA1 i BRCA2.
Podobnie zachowaj się, jeśli ktoś w Twojej rodzinie, szczególnie wśród krewnych pierwszego stopnia, miał lub ma raka. Warto sprawdzić, czy nie jesteś w grupie ryzyka.
Oprócz tego, dobrze zaszczepić się przeciw wirusom onkogennym, czyli mogącym wywołać raka. Sprawdź, czy masz szczepienie przeciw WZW B oraz HPV. Jeśli nie, zorientuj się, czy możesz się zaszczepić i przemyśl to, naprawdę.
Wina i odpowiedzialność
Tak jak wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, czy mogłam uniknąć raka, tak dziesiątki razy żałowałam wypowiedzianych na TEDx-ie słów „rak to wina chorej”. Nie żałowałam samego wyrażenia myśli – nadal się z nią zgadzam – lecz tego, że w tych osiemnastu minutach nie wyjaśniłam tego lepiej. Żadna choroba nie jest niczyją winą, gdyż wina jest obciążająca. W ogóle, po trzech latach chorowania i kilku szkoleniach psychologicznych, samo pojęcie winy jest czymś, czego nie uznaję. W każdej chwili podejmujemy decyzje, które mają jak najlepiej poprowadzić nasze życie, w tym uniknąć raka. Gdybym zamiast słowa ‘wina’ użyła wtedy wyrazu ‘odpowiedzialność’, byłoby o wiele lepiej (choć wciąż nieidealnie).
Idealnie jest natomiast wtedy, gdy odpuszczasz sobie wszystkie winy i skupiasz się na teraźniejszości, mając na uwadze jej rzutowanie na przyszłość. Żyj po swojemu, nic sobie nie wyrzucaj. Jednocześnie jednak miej świadomość, że istnieje szereg rzeczy, które możesz robić, by zmniejszyć ryzyko, że dostaniesz raka. Tego skubańca nie da się uniknąć tak na 100%, ale, rozumiejąc dobrze, jak działają statystyki, warto próbować być po ich lepszej stronie, pamiętając też, że ta gorsza nigdy nie jest bez wyjścia.
Na koniec pomyśl, na kim szczególnie Ci zależy – kogo kochasz, lubisz, szanujesz, poważasz, za kim tęsknisz. Prześlij tym osobom link do tego tekstu. Uwierz mi – wiem to po sobie – wkrótce dostaniesz podziękowania, które wzniosą Cię na orbitę.
Zobacz projekt profilaktyczny z Profilakami.
Przeczytaj tekst, w którym więcej piszę o statystykach.
Zobacz moje wystąpienie na TEDx.
__________
(i bądź ze mną na bieżąco)