O antykoncepcji
Tego tekstu możesz również posłuchać jako podkastu. Jeżeli tak wolisz, kliknij tutaj.
Tak czy inaczej, zanurzmy się w wakacyjnej historii, pełnej fikcyjnych osób i prawdziwych informacji!
W jednym z mniej uczęszczanych, polskich kurortów nad morzem stoi wyjątkowy hotel o poetyckiej nazwie „Bez początku”. Fajne, nie? „Bez początku” zdaje się mówić „i nasza historia, i to, jaki był Twój rok w pracy, są nieważne – jest tu i teraz, odpoczywaj, dawaj na all inclusive, wskakuj do basenu lub śmigaj spacerkiem na plażę” „Bez początku” to absolutnie świetne miejsce, polecam Ci je całym sercem (choć chyba nie warto się na nie napalać, gdyż je wymyśliłam). Pewnie bardzo chcesz już zatrzymać się, by rozpracować pierwszą nadmorską metaforę, co? Dobra, robi się. Najpierw zajmijmy się nazwą „Bez początku”. Początek kojarzy się z poczęciem, choć to dwa kompletnie różne słowa, prawda? Podobnie jest z konceptem i antykoncepcją. Łacińskie ‘conceptio’ znaczy ‘poczęcie, zapłodnienie’. W czasach, w których nikt nie śnił o pigułkach antykoncepcyjnych i podkastach w internecie, w języku polskim słowo ‘koncept’ oznaczało właśnie poczęcie: „kochanie, zrobiłam test ciążowy i – udało się – doszło do konceptu”! To znaczenie już zanikło, nikt tak nie mówi, ale z biegiem czasu wykształciło się nowe znaczenie ‘pomysł, idea, projekt’. O starym znaczeniu nikt już nie pamięta, ale to właśnie ono zachowało się w pojęciu ‘antykoncepcji’, czyli zapobieganiu zapłodnieniu, poczęciu, konceptu w tym starutkim znaczeniu. Ciekawe, co nie?
Ci, którzy wybierają wakacje nad morzem, prawie zawsze najbardziej cieszą się na tę wielką, rytmicznie poruszającą się, słoną wodę. Przyznasz, że to coś wspaniałego – zapierające dech widoki, cudne wschody i zachody, dotyk ciepłego piasku i chłodnych fal, rytmicznie, pulsująco, rozgrzane, zadowolone ciała, spokojny relaks lub całkowite szaleństwo, plażowe zabawki, romantyzm lub nadmorskie YOLO… Już czaisz, prawda? Samo przebywanie na plaży, nad morzem, na relaksujących i ciekawych wakacjach jest tu metaforą seksu. Znakomita większość ludzi go uwielbia – jest przyjemny dla ciała i umysłu, rozładowuje napięcie, pozwala się wyrazić, zbliżyć, mieć orgazm… no po prostu super sprawa.
„O, byłaś na wakacjach, ale cię strzaskało” – kto słyszy te słowa? Oczywiście, ten, kto się opalił. W naszym podkaście opalenizna będzie metaforą ciąży. No to po kolei. Nie każdy może się opalać – nie każdy może zajść w ciążę. I tu, i tu znaczenie mają wrodzone predyspozycje i przebyte choroby oraz zabiegi. Nie każdy chce się opalać – nie każdy chce mieć dzieci – w danym momencie lub w ogóle. Wypada pytać o to – i opalanie, i ciążę, i inne decyzje związane z ciałem – tylko jeśli znamy tę osobę i robimy to w sposób taktowny. Nie zawsze da się opalić, to znaczy nie zawsze słońce jest w stanie nas złapać – no i nie zawsze jest możliwość zajścia w ciążę. Nie ma na to opcji podczas seksu z osobą o genitaliach tego samego lub podobnego typu, albo podczas samodzielnej masturbacji. Nie będzie ciąży z seksu oralnego. Raczej nie da się zajść w ciążę podczas pettingu lub w dni niepłodne, jednak ważne jest tu słowo „raczej”. Nie będzie ciąży, gdy ktoś jest osobą niepłodną.
Kiedy i jak dochodzi zatem do zapłodnienia? To wbrew pozorom skomplikowane, zupełnie jak opalanie, polegające na tym, że promienie ultrafioletowe powodują pęknięcie zbiorniczków zwanych melanosomami i uwolnienie z nich barwnika, melaniny, do komórek. W ten sprytny sposób Twoje ciało broni DNA przed uszkodzeniami powodowanymi przez promieniowanie UV – chroniąca nas melanina gromadzi się między jądrem komórkowym a powierzchnią komórki od strony zwróconej do światła. Kilka skomplikowanych kroków dalej mamy już nowe porcje melaniny, które przekazywane są do naskórka, dając efekt charakterystycznego przyciemnienia skóry. Nie jest to takie proste, prawda? Podobnie z zapłodnieniem. Gdy sperma znajdzie się w pochwie, ruchliwe plemniczki dają z siebie wszystko, by dotrzeć do komórki jajowej. Przed nimi długa droga – muszą przybyć aż do górnej części jajowodu i złapać jajeczko, które nie należy do cierpliwych – czeka kilka, maksymalnie kilkanaście godzin od uwolnienia z pęcherzyka w jajniku i puf, koniec zabawy, szukaj wiatru w polu. Dokładnie proces ten opisywałam w poprzednim podkaście, nie będę się powtarzać, lecimy dalej.
Czyli do opalenia skóry dochodzi, gdy eksponujemy skórę na działanie promieni słonecznych. Tak samo z zapłodnieniem (czy może konceptem, jeśli tak bardzo spodobało Ci się to słowo) – dojdzie do niego, gdy plemnik połączy się z komórką jajową. Są tacy, co tylko przemkną przez plażę, a już są brązowi i tacy, co smażą się w pełnym słońcu cały urlop i nic – wciąż bladzi jak ściana. Często słyszy się o takich chichotach losu – jeden seks bez zabezpieczenia i już ciąża lub tyle lat starań i wciąż nic… Z tych sytuacji absolutnie nie można się śmiać, w obu przypadkach warto pomagać i wskazywać możliwe rozwiązania. Osoby, które bardzo, bardzo chcą się opalić, a nie mogą wyjechać nad morze lub po prostu ich nie łapie, mogą skorzystać z innych rozwiązań, na przykład nowoczesnych samoopalaczy. Tak powstaje normalna opalenizna, nie gorsza niż ta plażowa. Tak, mówię metaforycznie o in vitro – nie nazywajcie go sztucznym zapłodnieniem. To poczęcie w warunkach laboratoryjnych, wspaniałe rozwiązanie dla tych, którzy chcieliby być w ciąży, ale nie mogą w nią zajść. To w pewien sposób zwykły zabieg medyczny. Wiesz co? Ja to w ogóle mam taką refleksję, że pochodzenie z in vitro jest czymś świetnym – moim zdaniem, kapitalnie jest żyć w świadomości, że nad Twoim istnieniem, w sterylnych warunkach pracował zespół mądrych naukowców, no nie? O wiele to lepsze niż powstanie, dajmy na to, w przedpokoju na stojaka, choć i to może być super, wiadomo.
Rozgadałam się, a tu obsługa hotelu „Bez początku” stoi i czeka, żeby nas oprowadzić i zapoznać z tegorocznymi gościniami i gośćmi! Przepraszam najmocniej, już lecimy!
Wchodząc do hotelu, minęliśmy Adę. Ada leci na plażę, by się opalać. Właściwie po to tu przyjechała. Cały rok czeka na urlop, by już wcześnie rano pobiec na plażę, położyć się na brzuchu, wysunąć spod siebie górę z bikini, zamknąć oczy i łapać kolor! Z Adą nad wodę śpieszy się Łukasz. Roześmiani pędzą, w rękach tachając plażowe akcesoria. Powodzenia, kochani, trzymamy kciuki, by się udało! Ada to kobieta, która chce zajść w ciążę. Stara się o to. Łukasz też pragnie ciąży Ady. Chcą mieć razem dziecko, ba, marzą o całej gromadce. Super! Ada i Łukasz poważnie podchodzą do sprawy. Opalać się trzeba umieć. To nie jest takie byle co – o, wywalę się na leżak, niech mnie smaży, raz się żyje, co mi tam. To proces, do którego trzeba podejść na poważnie, przemyśleć, przygotować się. Podobnie z ciążą – powinna być świadomym wyborem.
Pozostałe osoby, które poznasz w „Bez początku”, nie lubią się opalać. Każda z nich ma inny sposób na uniknięcie zbrązowienia skóry. Kolejne fikcyjne postaci wyjaśnią Ci różne sposoby na antykoncepcję. Czy ci urlopowicze są bladziusieńcy? Prawie zawsze tak, ale zdarza się, że kogoś złapie. Tak, żadna metoda antykoncepcji nie jest niezawodna, jednak zasadniczo można uprawiać seks z pewnością, że w ciążę się nie zajdzie, gdy używa się środka o wysokiej skuteczności, a takich jest kilka – opowiem o nich zaraz. Warto też wiedzieć, że niektórzy ludzie stosują środku antykoncepcyjne z innych przyczyn, niezwiązanych z ciążą.
Ojej, nie przedstawiłam Ci Pearla, przepraszam! To menadżer hotelu. Przemiły człowiek, choć nieco mało nowoczesny w swoim podejściu. Żeby dobrze wykonywać swoją pracę, Pearl bacznie obserwuje gości, prowadzi nawet statystyki według swoich własnych metod. No właśnie, Raymond Pearl. Amerykanin, biolog, twórca wskaźnika Pearla. Co to takiego? Najprościej rzecz ujmując, to liczba zapłodnień przypadająca na sto badanych, stosujących wybraną metodę antykoncepcji w danym czasie. Obecnie krytykuje się tę metodę. Światowa Organizacja Zdrowia preferuje wyrażanie skuteczności metod zabezpieczania przed ciążą w procentach. Niektóre metody antykoncepcyjne są skuteczniejsze, inne nie – taka prawda.
Rozejrzyj się. Tuż przy recepcji stoi Basia, widzisz? To ta, która w skupieniu studiuje zawieszoną na tablicy informacyjnej prognozę pogody. Basia uzależnia swoje plażowanie od tego, czy i kiedy ma być słonecznie. To jej sposób na unikanie opalania. Jeżeli piszą, że ma być żarówa, Baśka zwiedza muzea lub oddaje się pasji obserwowania architektury. Dni, w których zapowiadane są chmury, Basia spędza na plaży. Jak z opalenizną Barbary? Powiem tak: nie jest tak opalona jak Ada, ale jej skóra jest znacznie ciemniejsza niż reszty unikających słońca gościń i gości hotelu. Basia to metafora metody kalendarzykowej. Wielu lekarzy mówi wprost – to nawet nie jest metoda antykoncepcji. OK, jeśli Twoje cykle miesiączkowe są perfekcyjnie regularne, możesz określić, za pomocą kalendarza lub specjalnej aplikacji, kiedy masz owulację, czyli dni płodne. Oprócz tablicy informacyjnej, Baśka obserwuje też niebo – ilość i jakość chmur oraz prędkość ich poruszania. To daje większe prawdopodobieństwo przewidzenia, jaka będzie pogoda. Metoda kalendarzykowa będzie działać lepiej, gdy dołożysz do niej metodę termiczno-objawową, czyli dodatkowe oględziny: mierzenie temperatury ciała, którą owulacja podnosi o kilka kresek, co najlepiej widoczne jest na rozciągniętej podziałce termometru owulacyjnego oraz badanie śluzu szyjkowego, czyli tak zwana metoda Billingsów, który – mówię wciąż o śluzie – w dniach płodnych jest przezroczysty i ciągliwy. Niestety, prognozy nie zawsze są skuteczne. Czasem spomiędzy chmur znienacka wyjdzie słońce – zwiedzie temperatura związana z przeziębieniem lub owulacja przesunie się – może stać się to z powodu stresu, zmiany klimatu (urlop się kłania) lub chociażby dużego wysiłku fizycznego. Działanie Basi nie jest wystarczająco skuteczne. No i plaża skąpana w słoneczku wygląda tak apetycznie… tak, podczas owulacji libido rośnie.
Nie pochwalam też sposobu Magdy. Przebiegła obok nas, gdy opowiadałam o Basi, w samym stroju, trzymając kapelusz słomkowy na głowie, może udało Ci się złapać ją wzrokiem. Na plażę Magda bierze tylko niewielki ręcznik i małą butelkę wody. Zawsze jest w zapinanych sandałach, nigdy w klapkach. Wszystko to ma sprawić, że Madzia jest szybka – gdy trzeba, leci nad wodę lub błyskawicznie zbiera się z plaży i pędzi do hotelu. To sposób Magdy na uniknięcie opalenizny – kiedy wychodzi słońce, ucieka. W moim podkaście Magda reprezentuje stosunek przerywany. I tu lekarze łapią się za głowę – ciężko nazywać to metodą antykoncepcji. Chodzi oczywiście o to, by wyjąć penis tuż przed wytryskiem, gdy emocje sięgają zenitu. Czy Magdzie zawsze udaje się dobiec do cienia? Odpowiedź na to pytanie jest chyba oczywista. Co więcej, często słońce wychyla się spomiędzy chmur na momencik, niepostrzeżenie, nim Madzia się zorientuje. Kropelkowanie – to termin, określający zjawisko, polegające na wydalaniu z penisa spermy po kropelce, podczas seksu, czasem długo przed wytryskiem. Magda żyje w ciągłym stresie, zupełnie jak osoby wybierające przerywanie stosunku. Skutkami tej metody bywają problemy z potencją, przedwczesne wytryski oraz nerwice. Co więcej, wydaje mi się, że skóra Magdy nie jest zbyt blada…
Podczas posiłków, Basia i Magda siedzą razem, rozmawiając głównie o życiu zgodnie z naturą. Tak, metoda kalendarzykowa oraz stosunek przerywany to tak zwane metody naturalne, choć, jak już wspomniałam, kwestionuje się ich bycie metodami antykoncepcyjnymi w ogóle, oczywiście ze względu na bardzo niską skuteczność. Podobnie zakładanie, że karmienie piersią co maksymalnie trzy godziny uchroni nas przed ciążą… to nie takie proste. Życie w zgodzie z naturą jest super, sama staram się stosować, ale zabezpieczanie się przed niechcianą ciążą to sprawa zbyt poważna, żeby tak sobie bimbać, nie sądzisz? Lepiej brać przykład z kolejnych osób. Zapraszam dalej, poznamy je teraz.
Wchodzimy na korytarz. Wszystkie drzwi prowadzą do pokoi rodzinnych, zaaranżowanych tak, by rodzice mieli prywatność, a dzieciaki – ciekawy wypoczynek. O, z jednego z takich apartamentów wychodzi właśnie rodzina Barierowskich – śpieszą się na plażę, uwielbiają spędzać tam gorące dni! Barierowscy nie znoszą się jednak opalać. Rodzina preferuje mechaniczne sposoby zabezpieczania się przed słońcem.
Mateusz Barierowski calutki chowa się w cieniu rozciągniętego parawanu – to metafora prezerwatywy dla osób z penisami. Tak jak różne są parawany, tak i prezerwatywy możesz kupić w wybranym rozmiarze, smaku, kolorze, a nawet ciekawej opcji kształtu, co uatrakcyjni doznania. Są też takie ze środkiem plemnikobójczym – plus dziesięć do pewności. Prezerwatywy są świetne – chronią przed ciążą, a także większością chorób i wirusów. Jeśli masz alergię na lateks, spokojnie, możesz kupić prezerwatywy wykonane z innego tworzywa. Uwaga na delikatny parawan! Prezerwatywę nakładaj uważnie, powoli, na członek we wzwodzie, bacząc na to, by jej nie uszkodzić. Zdejmij kondom, gdy penis przestanie być w stanie erekcji. A propos opalania – nie trzymaj prezerwatyw w pełnym słońcu i nie kupuj takich, które w nim długo stoją – lateks nie lubi ekspozycji na wysokie temperatury.
Aneta Barierowska, żona Mateusza, zawsze leżakuje pod parasolem. Oto femidom, czyli prezerwatywa dla osób z pochwą. Femidom ma formę takiego jakby woreczka, którym wyścieła się wnętrze waginy, z większym pierścieniem przy ujściu pochwy, mniejszym od strony szyjki. Te prezerwatywy polecam kupować w internecie – w sklepach o nie trudno.
Gabi Barierowska, córka Mateusza i Anety, jest nastolatką. Nosi przepiękną, plażową narzutkę z efektownym kapturem – tak osłania się przed słońcem. Oto kapturek naszyjkowy, inaczej diafragma. Diafragmę wkłada się głęboko do pochwy, co nie jest takie proste. Radziłabym uważać – w przeciwieństwie do prezerwatyw na penis lub do pochwy, kapturek nie jest ani wybitnie skuteczny, ani nie chroni skutecznie przed chorobami. Zaleca się stosowanie go jako metody uzupełniającej. Można założyć go kilka godzin przed seksem i zdjąć kilka godzin po – to bardzo wygodne.
Marcel Barierowski jest małym chłopcem. Przed słońcem chroni go plażowe paltko ze Spongebobem. Gąbka dopochwowa – tak, to ona, niezbyt znana, ale istniejąca! Używa się jej jak aplikatora do podkładu – nasącza wodą i wsadza do pochwy… no, aplikatora nigdzie się nie wtyka, ale nasącza, o to mi chodziło. Gąbka działa jak ściana – odcina drogę plemnikom. Z gąbeczką możesz śmigać cały dzień, ale musisz wyjąć ją do sześciu godzin po seksie. Brzmi świetnie, natomiast skuteczność seksownego Spongeboba porównywalna jest z diafrgmą, czyli kapturkiem – uwaga! Zarówno kapturek, jak i gąbka mogą dodatkowo zawierać spermicydy, czyli środki plemnikobójcze.
Parawan, parasol, narzutka z kapturem, paltko… one po prostu dają cień, odcinają dopływ promieni. Antykoncepcja mechaniczna, czyli barierowa, polega na stworzeniu fizycznej bariery, która, jak ściana, odetnie plemnikom drogę do komórki jajowej – stop, dalej nie przejedziecie! Bariery są też przydatne w ochronie przed chorobami i wirusami. Są również tanie. Wadą tych metod jest to, że Mati musi leżeć pod parawanem, a Aneta pod parasolem – trochę to krępuje ruchy, a właściwie, jak twierdzi wielu, zmniejsza doznania. Da się jednak przyzwyczaić. Miłego plażowania, drodzy Barierowscy!
Na końcu korytarza mamy wyjście na przepiękny taras oraz przyhotelowy basen. To tam, na leżakach, świetnie bawi się gromadka przyjaciółek, które przyjeżdżają tu co roku! Różne tembry śmiechu, różne sylwetki, różne kolory kostiumów kąpielowych… jakie one są cudowne! Wszystkie chronią skórę przed słońcem, by się nie opalić.
Lidka używa dwóch warstw pudru do opalania. Poznaj dwuskładnikowe tabletki antykoncepcyjne! Zawarte w nich syntetyczny estrogen oraz gestagen, czyli syntetyczny odpowiednik progesteronu, hamują owulację i zmieniają konsystencję śluzu szyjkowego na taki, który nie przepuszcza plemników. Zośka, żona Lidki, pudruje się jedną warstwą – jednoskładnikowe, rzadziej stosowane tabletki antykoncepcyjne zawierają tylko gestagen. Kobiety muszą pamiętać, by pudrować się regularnie – robić to często i bardzo dokładnie. Pigułki antykoncepcyjne są super, ale musisz brać je codziennie. Te nowoczesne, niskodawkowe, naprawdę tego wymagają. Budzik w telefonie i butelka wody zawsze przy sobie powinny pomóc. Od lat trwają prace nad tabletkami antykoncepcyjnymi dla osób z penisem. Wciąż jednak nie sprostaliśmy temu wyzwaniu.
Alicja, ta na leżaku obok, postawiła na mgiełkę do opalania. Mgiełka trzyma dłużej niż puder, lecz ta zostawia oleisty film. Nie ma problemu – to, że Ala na skórze ma grubą, niezmywalną warstwę, wcale jej nie przeszkadza, no i nie chciałoby jej się pudrować co chwileczkę! Alicję wprowadziłam po to, by opowiedzieć Ci o plastrach antykoncepcyjnych. Przyklejasz na skórę, na przykład na ramię lub po pępek i masz tydzień spokoju. W przypadku plastrów hormony wchłaniają się transdermalnie, a więc przez skórę, co, w przeciwieństwie do tabletek, nie obciąża wątroby – plus dla plastrów. Ja osobiście nie znoszę jednak przyklejać czegoś do skóry – punkt dla tabletek.
Wśród grupy przyjaciółek jest też Monika, która używa dobrego kremu z wysokim filtrem. Monia musi dokładać ochrony o wiele rzadziej niż Lidka, Zośka i Ala. Dla Moni to bardzo wygodne. Oto wkładka domaciczna, hormonalna, inaczej spirala. Czytając o niej, możesz natknąć się na skrót LARC [lark], long-acting, czyli długotrwała, reversable – odwaracalna, contraception – antykoncepcja. Jak to działa? Umieszczony w macicy niewielki, plastikowy przedmiot blokuje ciążę dzięki wydzielaniu hormonów z malusieńkich zbiorniczków lub działaniu jonów miedzi. Założenie może troszkę boleć, jednak później na długo ma się spokój. Spiralę charakteryzuje znikomość skutków ubocznych, co jest kapitalną informacją. Wypadnięcie wkładki lub perforacja macicy to przypadki bardzo, bardzo rzadkie – nie ma się czego obawiać. Wkładkę można założyć osobie, która jeszcze nie rodziła, można ją wyjąć, a można zostawić, nawet na kilka lat. Dosyć pamiętania o tabletkach lub plastrach – siema święty spokój! Wiele osób uważa wkładkę za najlepszą dostępną antykoncepcję.
Obok Moni leżakuje Ewa, która smaruje się lekką emulsją do opalania – wymagającą użycia częstszego niż krem, lecz rzadszego niż mgiełka czy puder. Krążek dopochwowy, tak zwany ring lub po prostu pierścień, umieszcza się w pochwie, a właściwie na szyjce macicy, co miesiąc, w pierwszym dniu cyklu. Krążek dobrze się trzyma i wydziela odpowiednią ilość hormonów, co pozwala nie zajść w ciążę. Jest bardzo skuteczny.
W grupie kobiet wypoczywają również Elwira i Karolina. Elwira ma wszczepiony implant, który chroni jej skórę przed opalaniem, a Karola przyjmuje specjalne zastrzyki przeciw opaleniźnie… no, teraz to poleciałam, nie ma czegoś takiego! Ale antykoncepcyjny implant podskórny istnieje naprawdę. Można go usunąć w każdej chwili. Mając go, można karmić piersią. Jest skuteczny przez trzy do pięciu lat. Brzmi świetnie, prawda? Antykoncepcyjne zastrzyki hormonalne również nie są wytworem mojej wyobraźni. Tak jak implant, o ich wprowadzeniu decyduje lekarz. Iniekcje powtarza się je co 2-3 miesiące. Warto wiedzieć, że powrót do płodności, jeśli planowany, trwać może naprawdę długo, bo nawet rok.
Antykoncepcja hormonalna, reprezentowana przez grupę przyjaciółek, to podawanie organizmowi hormonów, które w dość złożony i wielowątkowy sposób zapobiegają owulacji. Różnie się o niej mówi, lecz powszechnie stosuje. Droga do bezpiecznego zabezpieczania się hormonalnego wiedzie przez wizytę u dobrego ginekologa, który zwróci uwagę na Twoją teczkę medyczną, dolegliwości, styl życia, a nawet takie rzeczy jak trądzik czy palenie papierosów. Lekarz powinien zlecić morfologię oraz próby wątrobowe, a także upewnić się, że masz aktualne badanie cytologiczne. Hormonalne środki antykoncepcyjne mogą powodować skutki uboczne – warto mieć to na uwadze, obserwować swój organizm i być w kontakcie ze swoim lekarzem. Sposoby te nie chronią również przed chorobami przenoszonymi podczas seksu. Skuteczność działania antykoncepcji hormonalnej zmniejszają antybiotyki i biegunka oraz wymioty. Mimo to naprawdę lubię i polecam te środki – są bardzo skuteczne, pomagają okiełznać miesiączkę i cerę, umożliwiają seks w każdym momencie, a nawet zmniejszają ryzyko wystąpienia mięśniaków macicy oraz nienowotworowych chorób piersi – naprawdę!
Przejdźmy do… moment, a kto to biegnie z hotelu przez cały taras? To Paula! Paula zaspała. Nie było jej na śniadaniu, do przyjaciółek dołącza dopiero teraz… ma jednak swoją ochronę przed słońcem, którą pośpiesznie zastosuje. Tak, chodzi o tak zwaną antykoncepcję po. Po czym? Po stosunku, a nie przed lub w trakcie. Tak, to jest antykoncepcja. Absolutnie nie można określić takiego sposobu zabezpieczenia jako leki wczesnoporonne, gdyż nie ma jeszcze ciąży, więc nie ma poronienia. Mimo to absolutnie nie zaleca się stosowania tego środka jako codziennego sposobu na zabezpieczanie się – to rzecz awaryjna, wyjątkowa, w razie w. Z pigułką tego typu należy się śpieszyć – im wcześniej zostanie przyjęta, tym większa jej skuteczność. Powiem tak: kto choć raz nie uprawiał seksu bez zabezpieczenia, bo o nim zapomniał, zignorował je bądź pękła prezerwatywa – niech pierwszy rzuci kamieniem.
Chodźmy dalej. Teraz po schodach, do góry, o, pokażę Ci piętro tego pięknego, nadmorskiego hotelu. Oto bawialnia – kącik dla dzieciaków na słonecznym tarasie. Pani Michalina, zwana Misią, animuje małoletnie towarzystwo, gdy rodzice korzystają ze spa, sauny lub pakują torbę na plażę. To naprawdę luksusowy hotel! Zakrywając głowy i ramiona maluchów, rodzice pozabezpieczali je przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Mały Staś, miłośnik kosmosu, ma na sobie czapkę z daszkiem i nadrukiem, przedstawiającym nasz błękitny glob. Czteroletnia Jadwisia nosi długą sukienkę w pyszne, kolorowe pianki marshmallow. Koszulkę niewiele młodszego Bartusia zdobi wizerunek Johnnyego Bravo, z naszytą dodatkowo, charakterystyczną, wyżelowaną blond czupryną. Kto załapał, o co mi chodzi? Globulki, pianki, żele… ze środkiem plemnikobójczym! Chemiczne środki antykoncepcyjne są tanie, szeroko dostępne, bez recepty. Nie byłabym jednak za tym, by się zachwycać – skuteczność jest niska, w dodatku preparaty te negatywnie wpływają na florę bakteryjną pochwy, co może skończyć się infekcją. Lepiej dodatkowo posmarujcie dzieciaki kremem, drodzy rodzice!
Skręćmy w lewo. Wchodzimy do hotelowej jadalni. Pora śniadania już się skończyła, przy jednym ze stolików na balkonie siedzi jednak starsza para, kobieta i mężczyzna. To stali bywalcy naszego hotelu, uwielbiani przez obsługę. Janina i Zbigniew – pewni siebie, z wielką klasą. Janka i Zbyszek spędzają czas głównie w hotelu. Nic dziwnego – wielki balkon jadalni wychodzi z budynku prosto na morski brzeg. Emeryci zawsze powtarzają, że oni już się naplażowali i teraz wolą wspominki, partyjkę kart czy ulubiony wegański sernik na zimno przy filiżance cappuccino. Przed opaleniem skóry chroni ich markiza – na tę część balkonu słońce nie zagląda nigdy. Zakochanych pana i panią z równowagi wyprowadzić jest w stanie tylko jedna sytuacja – kiedy ktoś pyta, czy aby na pewno nie chcą przez cały tydzień przejść się na plażę. Po co o to pytać?!
Sterylizacja to chirurgiczna metoda antykoncepcji. Polega na podwiązaniu nasieniowodów, czyli wazektomii, lub jajowodów, czyli salpingektomii, co skutecznie odcina drogę plemnikom i komórkom jajowym. Zabieg tego typu jest trwały i trudno odwracalny lub wręcz nieodwracalny. Decyzja o nim powinna być pewna – jak o dziecku, tatuażu na twarzy czy wydaniu oszczędności życia na podróż dookoła świata. Zabieg ten mógłby być jednak, w mojej ocenie, legalnie dostępny – każdy powinien móc stanowić o swoim ciele i ponosić konsekwencje swoich decyzji. Wazektomia i salpingektomia są w Polsce jednak nielegalne. W kodeksie karnym czytamy: „kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia zdolności płodzenia, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat dziesięciu”. Co ciekawe, łatwiej jest podwiązać nasieniowody niż jajowody. Warto wiedzieć, że plemniki w spermie mogą występować nawet dwa miesiące po zabiegu trzeba wtedy dołożyć inną metodę antykoncepcji. W bardzo, bardzo rzadkich przypadkach dochodzi do zrośnięcia nasieniowodów lub jajowodów i płodność wraca – wspominałam już o tym, że żadna metoda antykoncepcji nie daje pełnych stu procent pewności. Niektórzy w internecie przebąkują o tym, że można byłoby usunąć macicę, jajniki oraz jajowody i zaszyć pochwę u jej szczytu. Nie mogę tego czytać. Jak wiecie, miałam taką operację z powodu raka. To kilkugodzinna, niezwykle poważna procedura, obarczona ryzykiem. Nie wyobrażam sobie stosowania jej jako formy antykoncepcji.
Nie wspomniałam jeszcze o Joli. Jolka nie przyjeżdża do „Bez początku”, ale warto powiedzieć o niej kilka słów. Jola nie lubi morza, ba, nie przepada za wakacjami. Uwielbia za to pikniki na własnym balkonie, pochłanianie książek na kanapie oraz spacery po okolicy, której, z racji angażującej pracy w laboratorium i dynamicznego rozwoju naukowego, nie ma czasu zwiedzać bez urlopu. Kim jest Jola w naszej wielkiej, wakacyjnej metaforze? To osoba aseksualna. Nieodczuwanie potrzeby uprawiania seksu jest jak niejeżdżenie nad morze – świadome, nieoznaczające, że jest się przeciwnikiem lub że jeszcze się tego nie próbowało i na pewno zmieni się zdanie. Jola się nie opali tak, jak nad morzem. Nie zajdzie też w ciążę. To jednak orientacja psychoseksualna Joli, a nie sposób na antykoncepcję. Jola nie jest tym, co w głupim żarcie nieładnie nazywa się „szklanką wody zamiast”. Znasz to? Wiesz, jaki jest najlepszy sposób na antykoncepcję? Nie. Szklanka wody. Jak to? Przed? Po? W trakcie? Nie, zamiast! He, he, he… nie. To nie jest zabawne. Każdy ma prawo uprawiać seks, o ile ma na to ochotę. Jeśli zajdzie w niechcianą ciążę, nie jest, jak to się paskudnie mówi, sam sobie winien. Podjął ryzyko? OK, jasne, tak jak podejmuje się ryzyko, wchodząc na Babią Górę lub nawet na drabinę, by zawiesić firankę. Czy ten, kto złamał nogę, ma bez gipsu ponosić konsekwencje swoich działań, skoro nikogo nie skrzywdził i nie złamał prawa?
Warto jechać na wakacje. Gdy wypoczywasz na plaży lub przy basenie, nikogo nie krzywdzisz. Proszę, nie miej wyrzutów sumienia, gdy wskakujesz w strój kąpielowy i rozkładasz kolorowy parasol. No, może miej małe wyrzuty sumienia, gdy o czwartej rano rozbijasz parawanowe obozowisko, zajmując pół plaży, ale i tak w sumie można. Tak samo jest z antykoncepcją. Zabezpieczając się, nie robisz nic złego – wręcz przeciwnie, świadomie zarządzasz swoim życiem i decydujesz o sobie. To Ty wiesz najlepiej, kiedy i gdzie jechać na wakacje oraz czy chcesz się opalać – tak jak to Ty wiesz najlepiej, czy i kiedy chcesz być w ciąży i mieć dziecko. To Twoje ciało i Twoje życie.
Jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa. Nigdy nie zabierasz na plażę nikogo siłą, bo uważasz, że świetnie wyglądałby, gdyby liznęło go słoneczko, prawda? Możecie o tym porozmawiać, pewnie, ale jeśli ta osoba nie lubi się opalać, to nie zawiniesz jej przecież w parawan i nie weźmiesz pod pachę, by rozwinąć materiał w pełnym słońcu i rzucić delikwenta w rozgrzany piach, no nie? No właśnie. Tak samo jest z byciem rodzicem. Jeśli umawiasz się z osobą, z którą uprawiasz seks, że stosujecie antykoncepcję, nie wolno Ci potajemnie odstawiać pigułek lub odklejać plastra. To jest bardzo nie w porządku. Tak samo odwrotnie – jeśli staracie się o dziecko, nie zabezpieczaj się po cichu. Absolutnie jednak nie zachodź w ciążę wbrew sobie. Nigdy. Najlepiej byłoby jasno wyrażać swoje zamiary i po prostu je realizować, w porozumieniu z drugą osobą. Trzymam kciuki za Twoją asertywność, za dobrą komunikację w Twoich relacjach i oczywiście za to, by antykoncepcja nigdy Cię nie zawiodła.
Antykoncepcja nie jest głupotą czy chorym wymysłem – wybrana wspólnie z lekarzem, stosowana z głową i w zgodności z historią medyczną, stanem zdrowia oraz ze sobą, jest bezpieczna, szczerze mówiąc, o wiele bardziej niż opalanie. Mamy XXI wiek – nie ma mowy o tragicznych skutkach ubocznych jak kilkadziesiąt lat, obrzydliwych prezerwatywach z jelit lub skuteczności porównywalnej z wkładaniem sobie do pochwy liści akacji, co w celach antykoncepcyjnych robiły starożytne Egipcjanki. Co z kosztami? Na pierwszy rzut oka prezerwatywy są tańsze niż tabletki, tabletki tańsze niż spirala, spirala tańsza niż implant. Zwróć jednak uwagę na to, jak długo które z nich działa. Rata telewizora jest tańsza niż telewizor kupiony za jednym zamachem, ale rat jest wiele – wiemy to wszyscy.
Opalaj się z głową. Uprawiaj seks z głową. Obserwuj mnie na Instagramie – agaszuscik. Odwiedzaj moją stronę – agaszuscik.com. I słuchaj moich podkastów – „Przygody ginekologiczne” to duża dawka wiedzy ginekologicznej: o anatomii, o problemach, o leczeniu, o operacjach, o pielęgnacji, o wizytach w gabinecie ginekologicznym, o relacji z lekarzem. Daj znać w komentarzu, czy Ci się podobało. Dobrych wakacji, cześć!
__________
(i bądź ze mną na bieżąco)